wtorek, 24 listopada 2015

Pamiętny dzień

         Pewnego  jesiennego dnia poszłam z rodzicami na spacer do parku. Bawiąc się z bratem w berka nagle zobaczyłam w kałuży małego pluszowego misia. Cały był mokry, brudny i brzydko pachniał. Gdy tak leżał sam w kałuży zrobiło mi się go żal, że ktoś go wyrzucił. Choć był brudny miał w sobie coś niezwykłego. Jego duże smutne oczy i wygięte małe uszka sprawiły, że podniosłam go i zabrałam do domu. Tam go umyłam, wysuszyłam i ubrałam. Znów był piękny, pachnący i czysty. Ze śmierdziuszka zamienił się w czyściuszka. W nocy pluszowy miś zaczął mówić do mnie ludzkim głosem. Podziękował mi za to, że go znalazłam i zajęłam się nim. Przedstawił mi się jako Daruś-Czaruś. W zamian za to, że go uratowałam miś obiecał mi spełnić trzy życzenia. Pierwszym moim życzeniem było żebyśmy byli zawsze razem nawet kiedy będę już dorosła. Drugim życzeniem było to żebyśmy zawsze się przyjaźnili. Trzecie i ostatnie życzenie to żeby miś nigdy nie był smutny. Przygoda z misiem sprawiła, że znalazłam przyjaciela na całe życie.


Maja, 3a

niedziela, 22 listopada 2015

Drogowskaz marzeń

10 szalonych rzeczy, które chcieliby zrobić uczniowie z klasy 4a:

1. Latać.
2. Kupić sobie pegaza.
3. Mieć moc.
4. Mieć 105679005398 fanów.
5. Umieć oddychać pod wodą.
6. Widzieć pod wodą bez okularów.
7. Być syreną.
8. Być królową świata.
9. Być gwiazdą popu.
10. Zasadzić pieniężne drzewo.
Klara, 4a

1. Skoczyć ze spadochronem.
2. Skoczyć z najwyższego mini bungee.
3. Popłynąć na największe morze.
4. Nauczyć się oddychać pod wodą.
5. Nauczyć się latać.
6. Mieć kolorową sowę.
7. Nie mieć alergii na kota.
8. Mieć 10001 małych kotków.
9. Mieć takie długie włosy na kilometr.
10. Żeby był deszcz: cukrowy, chipsowy, czekoladowy, gumowy, kabaczkowy, korniszonowy, ogórkowy kiszony, sowowy, kartkowy.
Monika, 4a

1. Skoczyć ze spadochronem.
2. Skoczyć na bungee.
3. Czytać w czyichś myślach.
4. Być rozciągniętym jak guma.
5. Umieć oddychać pod wodą.
6. Umieć poczuć się innymi osobami.
7. Umieć latać.
8. Być medium.
9. Mieć bardzo dużo zwierząt.
10. Od razu umieć angielski.
Marika, 4a

1. Ujeżdżać lwy.
2. Polecieć w kosmos.
3. Zwiedzić całą naszą planetę.
4. Skoczyć na bungee.
5. Stoczyć walkę z niedźwiedziem na pięści.
6. Skoczyć z Big Ben'a.
7. Zjeść 1000 hot dogów w dwie minuty.
8. Pływać z rekinami.
9. Przeżyć wybuch bomby atomowej.
10. Zjeść stuletniego kurczaka i się nie pochorować.
Maksymilian, 4a

1. Skoczyć ze Sky Tower'a ze spadochronem.
2. Odkryć nowy język.
3. Chodzić po suficie w bardzo wysokim pokoju.
4. Zjeść tonę cytryn.
5. Podskoczyć na trampolinie aż do Księżyca.
6. Mieć alikorna.
7. Umieć czarować.
8. Odkryć latający świat i podwodny.
9. Być w największym domu śmiechu.
10. Wejść do mysiej nory.
Hania C.,4a

Co by było bez czasowników

      65 grudnia nasza rodzina pojechała na jednodniowe ferie do Chrząszczowa. Nazwa wzięła się stąd, że królowi tego kraju, gdy jadł chrzęściło między zębami. W związku z tym, trudniej mu było wymawiać czasowniki. Postanowił więc wykreślić je z ich języka. Ta tradycja jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i kontynuowana do dziś.
Nasza rodzina postanowiła zapisywać na kartce to, co chciała powiedzieć i skreślać czasowniki. Za każdym razem w takiej sytuacji otrzymywaliśmy kilka rzeczy, lub kilka odpowiedzi na dane pytanie.
Postanowiliśmy zameldować się w hotelu. Gdy w końcu dotarliśmy do pokoju, przyszła mam tylko jedna myśl - odpocząć. Położyliśmy się w łóżkach. Mama i tata musieli położyć się na kanapie, bo recepcjonista nie zrozumiał, że to ma być pokój czteroosobowy. Koniec końców, wszyscy zasnęli.
Najgorsze czekało nas na obiedzie. Kiedy już wszystko zjedliśmy przyszedł kelner po zapłatę, ale nie wiedział jak bez czasowników powiedzieć: "Proszę zapłacić". Wyrwał tacie portfel z kieszeni i wziął pieniądze. Tego było już za wiele. Tata zabrał portfel, spakowaliśmy się i wyjechaliśmy z tego miasta.
Odtąd nigdy już nie jeździmy do Chrząszczowa. I nikomu nigdy nie poleciliśmy tej miejscowości.

Zuzka, 5b

piątek, 13 listopada 2015

Co robić?!

          Pewnego poranka Kasia obudziła się czując się inaczej niż zwykle. Wszystko wyglądało normalnie, ale coś było nie tak.
Zeszła na śniadanie i powiedziała do mamy:
- Mamo mi śniadanie, bo nie czasu.
Gdy zdała sobie sprawę jak dziwnie mówi, spróbowała powiedzieć kilka zdań. W każdym czegoś brakowało, ale czego? Mama powiedziała:
- Pewnie, że ci śniadanie, tylko bluzkę.
Mówiła to, jakby nie zdawała sobie sprawy, że nie jest to normalne.
Kasia błyskawicznie przyszykowała się do szkoły i wybiegła z domu. Na szczęście zdążyła na autobus. Spotkała w nim swoją koleżankę Monikę. Niestety ona także mówiła dziwnie, nie zdając sobie z tego sprawy.
Kasia powiedziała:
- Cześć.
- Cześć! Wszystkie zadania?
- Tak.
- Dlaczego taka smutna?
- Coś z mową nie tak.
- Co?
- Nie pojęcia.
Ale później usłyszała, jak inni rozmawiają i zrozumiała. Z mowy zniknęły czasowniki! Dojechała do szkoły. Lekcje przebiegły dobrze, aż do lekcji polskiego. Na dziś mieli przygotować opowiadania. Kasia zajrzała do zeszytu. Okazało się, że z jej opowiadania także zniknęły czasowniki.
Nadeszła jej kolej by przeczytać opowiadanie. Stanęła jak wryta. Pani zaczęła wołać
- Kasiu, Kasiu, Kasiu!

I wtedy Kasia się obudziła. Nad jej łóżkiem stała mama, która wołała "Kasiu", by obudzić córkę.
Uff, to był tylko sen. Teraz Kasia już wie, jak ważny jest czasownik.

Milena, 5b