poniedziałek, 29 lutego 2016
czwartek, 25 lutego 2016
środa, 24 lutego 2016
Tajemnica brylantowego naszyjnika
Rozdział pierwszy
Była słoneczna, trochę leniwa
sobota. Już za dwa tygodnie miały zacząć się tak długo wyczekiwane przez dzieci
letnie wakacje. Maja i Lasse - dwoje przyjaciół - siedziało w swojej ulubionej
kawiarni „Pod różowym Pelikanem”. Maja jadła swoje ulubione lody owocowe, a
Lasse postanowił ochłodzić się zimnym sokiem żurawinowym. Obydwoje lubili takie
popołudnia, kiedy mogli do woli cieszyć się
swoim towarzystwem, kosztować smakołyki z kawiarni oraz zastanawiać
się nad kolejną tajemnicą, która
przyjdzie im rozwiązać.
- Tak się zastanawiam Lasse- powiedziała Maja-
jaką kolejną tajemnicę przyjdzie nam rozwiązać. W sumie dawno nie ćwiczyliśmy
naszych „szarych komórek”.
- No - odpowiedział Lasse- ja już bardzo się nudzę
i chętnie poszukałbym jakiegoś złoczyńcy lub innego opryszka. Nie! Nie mogę już
tak czekać bezczynnie- krzyknął Lasse.
- Ale co chcesz zrobić?- spytała Maja. Przecież
nie staniemy na środku ulicy i nie będziemy krzyczeć, że szukamy jakiejś
zagadki do rozwiązania.
- To może chociaż odwiedzimy naszego dobrego
znajomego komisarza policji? Może on będzie miał dla nas jakieś zajęcie?-
spytał zupełnie już zrezygnowany Lasse
- Dobrze - odpowiedziała Maja. Ale wiesz co,
najpierw chodźmy odwiedzić moją ciotkę Leokadię. Mieszka tu całkiem niedaleko,
ma wspaniałego kota, opowiada niesamowite historie z dawnych czasów i ma chyba
ze 100 lat!
- Hmmmmm..........no dobrze - powiedział Lasse,
trochę zrezygnowany. I tak nie mamy nic lepszego do roboty - westchnął dopijając
swój zimny sok żurawinowy.
Rozdział drugi
Mieszkanie ciotki Leokadii
wyglądało naprawdę niesamowicie i okazale. Było olbrzymie, po prostu tak duże,
że Lassemu wydawało się, że gdyby bawić się w chowanego to zabawa trwałaby
tydzień, a i tak nie można by znaleźć szukanego. Wszędzie pełno było starych
zdjęć, na których Lasse widział starodawnie ubranych młodych ludzi,
uśmiechniętych i bardzo ładnych. Na ścianach wisiały obrazy oprawione w złote
ramy. Na podłodze leżały olbrzymie, puszyste i grube dywany, a meble stojące w
pokojach przypominały Lassemu wystawę w
muzeum, w którym Lasse i Maja byli na szkolnej wycieczce.
Kocur ciotki Leokadii chodził
pomiędzy fotelami, jakby chciał pokazać wszystkim kto tu rządzi i patrzył z
wyższością na gości.
Maja i Lasse siedzieli w
miękkich, głębokich fotelach i wcinali już po drugim kawałku sernika
wiedeńskiego (ulubionego ciasta ciotki Leokadii) popijając pyszną, mocną,
świeżo zaparzoną herbatą.
- Może chcesz jeszcze jedną filiżankę herbaty? -
spytała ciotka Leokadia Lassego. Ta herbatka bardzo dobrze działa na trawienie.
- Poproszę - odpowiedział grzecznie Lasse, bojąc
się, że jeśli odmówi to ciotka Leokadia nigdy mu tego nie wybaczy.
- No to opowiadajcie dzieci co tam dobrego u was
słychać? Chyba niedługo zaczynają się wakacje? Gdzie będziecie odpoczywać w tym
roku? Tak! Tak za moich czasów wszyscy wyjeżdżaliśmy nad morze - zaczęła mówić
ciotka Leokadia nie czekając na to, co powiedzą dzieci. Chodziliśmy brzegiem
morza na romantyczne spacery, popijaliśmy pyszną brzoskwiniową lemoniadę,
kąpaliśmy się w morzu, opalaliśmy na plaży. A wieczorami! Ach wieczorami co to
były za bale, zabawy i tańce! Wszystkie damy i kawalerowie ubierali się w swoje
najlepsze stroje i spotykaliśmy się na potańcówkach. Ach taki walc w świetle
księżyca jest niesamowitym przeżyciem, które pamięta się do końca życia. I ta
biżuteria, którą każda dama po prostu musiała mieć. Pokażę wam mój brylantowy
naszyjnik, który pięknie odbijał światło księżyca.
Ciotka
Leokadia wstała z fotela, żeby pokazać dzieciom swój naszyjnik.
- Zakładałam go zawsze...................
W tym
momencie ciotka zawiesiła swój głos. Maja i Lasse spojrzeli na jej twarz, która
w oka mgnieniu stała się biała jak kartka papieru.
- Co!?! Co stało się z moim naszyjnikiem??? Gdzie
podział się mój brylantowy skarb?! - krzyknęła ciotka. Jej ciało opadło
bezwładnie na fotel.
Maja
podbiegła do ciotki próbując jej pomóc. Lasse w tym czasie obejrzał pozłacaną
szkatułkę, którą przed chwilą w ręku trzymała ciotka Leokadia. Szkatułka była
pusta. Nigdzie nie było brylantowego naszyjnika ciotki. Lasse pomyślał, że może
naszyjnik gdzieś upadł i schylił się na kolana, zajrzał pod fotel, pod szafę,
nawet przesunął posłanie kota, jednak po naszyjniku ślad zaginął. Mimo, że
twarz ciotki nadal była blada z przerażenia, to na twarzy Lassego pojawił się
mały, na początku całkiem nieśmiały uśmiech, który z każdą minutą stawał się coraz wyraźniejszy i
wyraźniejszy, aż na dobre zagościł na jego twarzy. Teraz twarz chłopca była
całkowicie uśmiechnięta.
- W końcu - pomyślał Lasse - w końcu zagadka do rozwiązania!
- W końcu - pomyślał Lasse - w końcu zagadka do rozwiązania!
Rozdział trzeci
Kiedy emocje opadły, tak samo jak ciotka Leokadia upadła na swój fotel,
a sama ciotka mogła już powiedzieć coś więcej niż tylko „Och!!!” Maja i Lasse
posadzili ciotkę w najbardziej wygodnym fotelu i zaczęli zadawać pytania
dotyczące naszyjnika.
- Ciociu kiedy widziałaś swój naszyjnik po raz ostatni?-
spytała Maja
- No sama nie wiem, nie pamiętam. Chyba w poniedziałek.
Nie, nie to było w środę. Tak, przypominam sobie, że pokazywałam ten naszyjnik
mojej przyjaciółce, z którą wspominałyśmy stare, dobre czasy.
- Hmmmm...... dziś jest sobota, w
takim razie naszyjnik mógł zginąć już dwa dni temu. I nikt nie wie co się z nim
przez ten czas działo oraz gdzie jest teraz. A może być już bardzo daleko-
wydedukowała Maja.
- Kim jest ta przyjaciółka? I
gdzie możemy ją spotkać? - spytał Lasse.
- Ależ to Alma moja stara przyjaciółka jeszcze z
dawnych lat. Rozmawiałyśmy o balach i oglądałyśmy moją biżuterię. Ależ to nie
może być Alma. No po prostu w to nie wierzę! Nie! Nigdy w to nie uwierzę!
- Gdzie możemy ją znaleźć? - powtórzyła pytanie
Maja
- Mieszka jakieś dwa kilometry stąd. W starej
kamienicy, nieopodal parku. Numer domu 26. Ale chyba nie chcecie teraz do niej
jechać?! Ja po prostu nie wierzę, że to może być Alma. To bezsensowne.
- Kto jeszcze był u pani tego dnia - spytał Lasse,
który nie chciał żeby starsza pani znowu się zdenerwowała.
- Nikt. Tego dnia był normalny dzień. Siedziałam w
domu i czekałam na wizytę Almy. Pokojówka posprzątała dom, a ogrodnik jak
zawsze w środę przyciął krzewy w ogrodzie i podlał trawniki.
Maja i
Lasse spojrzeli na siebie nawzajem. Czyli jednak ktoś był jeszcze w domu ciotki
oprócz niej samej i jej przyjaciółki Almy. I to aż dwie osoby! Już wiedzieli,
że czeka ich sporo pracy.
Rozdział czwarty
- Ciociu czy możemy mieć do Ciebie prośbę? Chcemy
rozwiązać tą zagadkę! Obiecujemy ci, że za kilka dni Twój brylantowy naszyjnik
znajdzie się u Ciebie.
- Ale chyba lepiej by było żeby sprawą zajęła się
policja. Oni rozwiążą zagadkę profesjonalnie.
- Ciociu prosimy!!! - podchwyciła Maja. Obiecujemy,
że wszystko dobrze się skończy. Prosimy!!!
- Dobrze - zgodziła się ciotka Leokadia. Jeśli
wolicie siedzieć w starej kamienicy i zastanawiać się nad losem mojego
naszyjnika, niż biegać w słońcu, jeść lody i odpoczywać na świeżym powietrzu- ciotka Leokadia miała taką
minę, jakby chciała powiedzieć „dziwna jest ta dzisiejsza młodzież !”.
Kiedy
ciotka wyszła z pokoju Maja i Lasseu siedli na kanapie. Zjedli w milczeniu po
jeszcze jednym kawałku sernika wiedeńskiego, a po chwili Lasse zaczął mówić:
- A więc wiemy już, że trzy osoby miały dostęp do
brylantowego naszyjnika. Musimy przesłuchać przyjaciółkę ciotki Leokadii panią
Almę, pokojówkę i ogrodnika. Po przesłuchaniu ich wszystkich na pewno będziemy
wiedzieli, kto jest złodziejem.
- Od kogo zaczniemy? - spytała Maja.
- Możemy pojechać autobusem do pani Almy, trochę
świeżego powietrza dobrze nam zrobi. Tam z nią porozmawiamy. Później wrócimy
tutaj i pogadamy z pokojówką i ogrodnikiem.
- A więc do dzieła! - krzyknął rozradowany Lasse.
Maja
popatrzyła na przyjaciela. Wyglądał jakby dostał potężny zastrzyk energii. Maja
wiedziała, że tak działa na Lassego obietnica rozwiązania zagadki.
Rozdział piąty
Pani Alma była starą, dystyngowaną
damą. Kiedy dowiedziała się od Mai i Lassego, że ich wizyta ma związek z
kradzieżą brylantowego naszyjnika bardzo się zmartwiła.
- Czy może
nam pani powiedzieć kiedy widziała pani brylantowy naszyjnik ciotki
Leokadii? - spytała Maja
- W środę. Tak jestem pewna, że to była środa.
Byłam na popołudniowej wizycie u Leokadii. Wspominałyśmy stare, dobre czasy.
Leokadia pokazała mi ten naszyjnik. Był piękny. Piękna robota. Teraz takich się
już nie spotyka. Błyszczał w słońcu. Bardzo mi się podobał. Sama też chciałabym
taki mieć.
Maja
spojrzała na Lassego. Czyżby ten naszyjnik był tak piękny, że pani Alma
pokusiła się o jego kradzież???
- O której wyszła pani od ciotki Leokadii? - spytał
Lasse.
- Hmmm... To mogła być godzina 17.00. Tak to było
jakieś 15 minut po 17.00. Pojechałam stamtąd taksówką do fryzjera, a później
pojechałam do domu. W domu byłam około 20.00
- Czy coś dziwnego wydarzyło się tamtego dnia?-
nie dawał za wygraną Lasse.
- Nie. Chyba nie. Pokojówka podawała nam sernik i
herbatę, a przez okno widziałam przechodzącego ścieżką ogrodnika, który
opiekuje się ogrodem Leokadii. Był bardzo elegancki. Chociaż wyglądał tak jakoś
inaczej niż zwykle. Zazwyczaj ubrany jest niechlujnie, a tym razem wyglądał
naprawdę czysto i schludnie.
- Dziękujemy w takim razie za informacje -
powiedzieli razem Maja i Lasse.
Po wizycie u pani Almy dzieciaki
wsiadły do autobusu linii numer 21, którym pojechali prosto do domu ciotki
Leokadii. Tam spotkali ogrodnika, z którym zaczęli rozmawiać, chociaż on wcale
nie był z tego zadowolony. Dawał im to wyraźnie do zrozumienia.
- Czy możemy zadać panu kilka pytań? - spytała
grzecznie Maja.
- Nie mam dla was czasu - krzyknął dość
niegrzecznie ogrodnik. Wścibskie dzieciaki myślicie, że ja nie mam co robić
tylko odpowiadać na wasze głupie pytania. Ogrodnik ubrany był we flanelową
koszulę oraz poplamione spodnie. Jego włosy były bardzo potargane.
- Ale my zajmiemy panu tylko chwilkę- prosiła Maja
nadal- nawet możemy panu pomóc przy podlewaniu rabatek kwiatowych.
- Obejdzie się - mruknął pod nosem ogrodnik, ale
pozwolił Lassemu wziąć węża ogrodowego. A jak już tam sobie chcecie - powiedział
po chwili
- Czy w środę podczas pracy w ogrodzie zauważył
pan coś niezwykłego, dziwnego czy niecodziennego? - spytał Lasse niosąc za
ogrodnikiem węża ogrodowego
- Nie. Absolutnie nie- odpowiedział ogrodnik nie
patrząc na dzieci. Wszystko wyglądało jak zawsze. Nikogo podejrzanego też nie
widziałem i nic nie wzbudziło mojego zdziwienia. Przyszedłem jak zwykle do
pracy o 17.30, wcześniej przebrałem się w domu w swoje robocze ubrania.
Wykonałem swoją pracę i poszedłem do domu państwa Wilson, gdzie miałem przyciąć
wyrośnięty już żywopłot.
- W takim razie my już nie będziemy panu
przeszkadzać- powiedział Lasse i odłożywszy wąż ogrodowy na miejsce odszedł do
domu ciotki Leokadii razem z Mają.
Obydwoje chcieli porozmawiać jeszcze
z pokojówką ciotki. Pokojówka powiedziała im niewiele. Tego dnia przyszła do
ciotki Leokadii pani Alma, jej przyjaciółka. Obie panie siedziały w salonie i
rozmawiały o dawnych czasach. Pokojówka dwa razy zaparzała im herbatę w
porcelanowym imbryku i częstowała gościa sernikiem wiedeńskim. Po zakończonej
wizycie pani Almy pozbierała brudne naczynia, włączyła zmywarkę i kiedy
posprzątała kuchnię wróciła do swojego domu. Kiedy pokojówka przestała mówić
Lasse i Maja wiedzieli już kto ukradł brylantowy naszyjnik ciotki Leokadii i
gdzie należy go teraz szukać.
Rozdział szósty
Maja i Lasse wyszli z domu
ciotki Leokadii i pobiegli szybko na przystanek autobusowy. Wiedzieli, że muszą
się śpieszyć. Wsiedli do autobusu linii numer 35, tego który jechał do centrum
miasta. Kiedy dojechali do rynku wysiedli z autobusu i pobiegli do lombardu,
jedynego w mieście, który znajdował się nieopodal kwiaciarni. Kiedy do niego
weszli od razu zauważyli piękny, brylantowy naszyjnik. To był naszyjnik
ciotki!!! Odnaleźli go !!!
- Ten naszyjnik jest kradziony - krzyknął Lasse do
sprzedawcy - proszę nam go oddać
- Skąd ja mam wiedzieć, że mówicie prawdę, zaraz
zadzwonię na policję, mam tam znajomego komisarza policji na pewno zainteresuje
się wasza historią. No jazda mi stąd dzieciaki, to nie jest miejsce dla was!
- Dobrze niech pan dzwoni na policję. Niech
komisarz policji tu przyjedzie i zabezpieczy ten cenny naszyjnik. Spotkamy się
z komisarzem w tym miejscu za godzinę, a z nami będzie prawowity właściciel
naszyjnika i złodziej, który go do pana przyniósł. Kiedy Maja i Lasse wyszli z
lombardu, pojechali do domu ciotki. Tam spotkali już panią Almę.
- Ciociu! Ciociu!- od progu wołała Maja- zawołaj
tutaj proszę pokojówkę i ogrodnika. My już wiemy kto ukradł ci ten drogocenny
naszyjnik.
Kiedy
pokojówka i ogrodnik byli już w salonie ciotki Lasse zaczął swoją opowieść. Od
czasu do czasu swoje zdanie wtrącała Maja.
- Pani Leokadio my już wiemy kto ukradł pani
naszyjnik - zaczął Lasse. Wszyscy obecni w pokoju spojrzeli po sobie.
- Tak więc tym niegodziwcem, który panią okradł
jest.....ogrodnik. Wszyscy (oprócz Mai) spojrzeli ze zdziwieniem na ogrodnika,
a on zrobił się cały czerwony jak burak. Próbował coś powiedzieć, wytłumaczyć
się, ale nikt go nie słuchał. Ogrodnik powiedział,że przyszedł do pracy o 17.30
chociaż pani Alma widziała go wcześniej przez okno idącego po ścieżce. Owszem
był tu wcześniej, żeby ukraść naszyjnik, kiedy pani Leokadia odprowadzała
swojego gościa do drzwi. Ubrany był elegancko ( chociaż skłamał, że ubrany był
w swoje robocze ubrania), bo zaraz po kradzieży pojechał do lombardu na rynku,
gdzie sprzedał naszyjnik. Na szczęście ten naszyjnik jeszcze tam jest i zapewne
czeka w towarzyszenie komisarza policji na nasze przybycie.
Rozdział siódmy
Rozdział siódmy
Wakacje zaczęły się już na dobre.
Pogoda dopisywała. Całymi dniami można było leżeć na zielonej trawie, od czasu
do czasu orzeźwiając się w zimnych wodach jeziora. Rowery wodne, kajaki czy
łódki zachęcały do korzystania i wspólnej zabawy. Maja i Lasse mieli poczucie
dobrze spełnionej pracy. I to nie tylko jeśli chodzi o świadectwa szkolne,
które zarówno u Mai, jak i u Lassego wyglądały imponująco prezentując same
bardzo wysokie oceny z każdego przedmiotu. Ich wysiłek w poszukiwaniu złodzieja
brylantowego naszyjnika opłacił się. Ciotka Leokadia zafundował im wspaniałe
wakacje nad jeziorem!!!
Jan J., 2c
sobota, 20 lutego 2016
Wyvern
W średniowiecznej Europie smok, w tym i Wyvern (czytaj: Wiwern),
stanowił alegorię szatana. W postaci Wyvernów i smoków przedstawiono często
biblijne bestie, uosabiające szatana. Imię Wyverna równoważyło się z wojną,
grzechem i zarazą (wierzono, że przenosi on dżumę). Wierzono również, że
mieszkał w pieszczarach, gdzie gromadził ogromne skarby. Ulubionym śniadaniem
Wyverna były ciała martwych ludzi.
Iryna, 4c
Iryna, 4c
Biały smok
Białe smoki
żyły albo nawet żyją w zimnych okolicach. Białe smoki – jeden z najrzadszych
gatunków smoków. Gdy w ich domu, kraju robi się ciepło, zapadają w coś w
rodzaju letargu. Białe smoki, są wszystkożerne, ale najbardziej lubią jednak
pożywienie, które jest zimne i zamarznięte. Największy wróg Białych smoków, to
GIGANT GÓRSKI. Kiedy on zabija smoka, wtedy zdejmuje z niego skórę, łuskę i
robi z nich dom.
Iryna, 4c
Subskrybuj:
Posty (Atom)