środa, 20 czerwca 2018
środa, 30 maja 2018
Wycieczka
Wycieczka
odbyła się od 9 maja do 11 maja 2018 roku. Pojechaliśmy na nią z klasą 5a.
Byliśmy w Ojcowie, Krakowie i Wieliczce.
Ojcowski Park Narodowy był
bardzo ciekawy. Była tam Maczuga Herkulesa, czyli ogromna skała wapienna, która
wygląda jak maczuga. Ojców to bardzo ciekawa miejscowość. Po długiej drodze
doszliśmy do jaskini Łokietka. Korytarze były wąskie, ale pomieszczenia
ogromne. Później pojechaliśmy do hotelu. Byłem w pokoju z Piotrkiem. Wieczorem
graliśmy w różne gry. Podobały mi się komory jaskini Łokietka, ponieważ mogłyby
być one funkcjonalnym domem.
Następnego dnia zwiedzaliśmy Kraków.
Historia kościołów była co najmniej fascynująca. Potem oglądaliśmy inne piękne
zabytki Krakowa takie jak: Wawel, Zamek Królewski, Dzwon Zygmunta, Uniwersytet
Jagielloński i posąg Smoka Wawelskiego. Po południu zwiedzaliśmy Ogród
Doświadczeń Stanisława Lema. Można było tam zaobserwować wiele niezwykłych
eksperymentów.
Ostatni
dzień wycieczki spędziliśmy w Wieliczce, czyli kopalni soli. Znajdowały się tam
wielkie komnaty, w których figury przedstawiały pracę dawnych górników. Na
końcu wyprawy po korytarzach Wieliczki, znajdowaliśmy się 135 metrów pod
ziemią. Była tam winda, która zabrała nas na powierzchnię w ciągu około 30
sekund.
Ta
wycieczka nam się bardzo się nam podobała, ponieważ zawierała akcenty
przyrodnicze jak i kulturowe.
Mateusz M., Mikołaj C., 5d
środa, 16 maja 2018
Afrykańska opowieść
Cześć, nazywają mnie Domb, bo jestem bardzo silny. Mieszkam
w Afryce, opowiem wam jedną opowieść.
Był słoneczny dzień, upał, wracałem ze studni z wodą. W domu zastałem mamę, która gotowała obiad. Dałem jej wodę i usiadłem przy stole. Moja wioska nazywa się Banbani. Spytałem mamę, czemu dziś jest taki dobry obiad. Ona powiedziała, że dziś są urodziny naszej wioski i powiedziała, że wieczorem jest wielki bal. Poszedłem po ubrania ze skóry kangurów i szczurów. To były moje najlepsze ubrania. Wieczorem okazało się, że jest jasno. Zdziwiłem się. Nagle zobaczyłem ogień. Zawołałem: "ewakuacja". Wszyscy za mną pobiegli do studni z wodą, ale studnia była pusta. Okazało się, że to ten upał podpalił wioskę a woda wyparowała w powietrze i zrobiły się chmury.
Na szczęście spadł deszcz i wioska była uratowana. Wszyscy dziękowaliśmy Bogu za uratowanie tej spalonej wioski. W nocy był wielki bal. Trwał cały dzień i noc. Cały czas padał deszcz. Tak zakończyły się te dwa dni.
Był słoneczny dzień, upał, wracałem ze studni z wodą. W domu zastałem mamę, która gotowała obiad. Dałem jej wodę i usiadłem przy stole. Moja wioska nazywa się Banbani. Spytałem mamę, czemu dziś jest taki dobry obiad. Ona powiedziała, że dziś są urodziny naszej wioski i powiedziała, że wieczorem jest wielki bal. Poszedłem po ubrania ze skóry kangurów i szczurów. To były moje najlepsze ubrania. Wieczorem okazało się, że jest jasno. Zdziwiłem się. Nagle zobaczyłem ogień. Zawołałem: "ewakuacja". Wszyscy za mną pobiegli do studni z wodą, ale studnia była pusta. Okazało się, że to ten upał podpalił wioskę a woda wyparowała w powietrze i zrobiły się chmury.
Na szczęście spadł deszcz i wioska była uratowana. Wszyscy dziękowaliśmy Bogu za uratowanie tej spalonej wioski. W nocy był wielki bal. Trwał cały dzień i noc. Cały czas padał deszcz. Tak zakończyły się te dwa dni.
Mikołaj, 3h
Afrykańska opowieść
Czytałem ostatnio książkę z serii „Nela mała reporterka”.
Nela podróżuje po świecie i opisuje swoje wycieczki. Najbardziej podobała mi
się opowieść Neli o afrykańskim safari.
Safari to
wyprawa w Afryce, w czasie której można obserwować dzikie zwierzęta w ich
naturalnym środowisku. Nela poleciała do Tanzanii. Razem z przewodnikiem
zwiedzała sawannę. Sawanna to bardzo duży teren porośnięty trawą. Rośnie tam
mało drzew i krzaków. Występuje pora sucha i mokra. W porze suchej w ogóle nie
pada deszcz i jest bardzo gorąco. Rośliny wyglądają jak słoma. W porze mokrej
pada dużo deszczu i wszystko jest zielone. Nela po sawannie jeździła samochodem
terenowym. Widziała następujące zwierzęta: ptaszka lilaka, dzioborożce, słonie,
żyrafy, zebry. Nie mogła doczekać się, aż zobaczy lwa. W cieniu baobabu zjadła
kanapki, owoce i napiła się wody. Zanim zatrzymali się pod baobabem okrążyli
drzewo trzy razy, żeby sprawdzić, czy nie ma pod nim groźnych zwierząt. Tak
było najbezpieczniej. Nela ciągle marzyła, żeby spotkać lwa. W końcu zobaczyła
prawdziwe dzikie lwy. Lwy leżały spokojnie, nie uciekały jak inne zwierzęta.
Dzięki temu Nela zrobiła wiele fajnych zdjęć. Lew jest najgroźniejszy na
sawannie i nikogo się nie boi, ale wszystkie zwierzęta boją się lwa. Lew jest
królem zwierząt na sawannie.
Bardzo
podobała mi się afrykańska opowieść Neli. Dużo dowiedziałem się o zwierzętach,
które żyją na sawannie. Może kiedyś pojadę na safari.
Jakub P., 3h
Mój bohater
Moim bohaterem jest Leo Messi.
Autorzy książek piszą o nim, że to mały chłopiec, który stał się wielkim
piłkarzem.
Leo Messi urodził się 24
czerwca 1987 roku w mieście Rosario w Argentynie. Miał dwóch starszych braci, z
którymi od dziecka grał w piłkę nożną. Nienawidził przegrywać ze starszymi
braćmi i dlatego wykorzystywał swoją zwinność i szybkość. Był jak torpeda.
Pędził do bramki ile sił w nogach. Na pierwszy trening zapisała go babcia, bo
wiedziała, że Leo ma talent. Kiedy Leo miał 9 lat mierzył tylko 1,27 m i był
najniższy wśród kolegów z drużyny. W szkole dzieci śmiały się z niego i
nazywały go karzeł, krasnal, pchełka. Okazało się, że jest chory i bardzo wolno
rośnie. Przez 3 lata codziennie robił sobie w obie nogi zastrzyki z hormonem
wzrostu. Bardzo go bolało, ale z czasem przyzwyczaił się do bólu. Bardzo chciał
urosnąć bo wiedział, że piłkarz nie może być niski. Leczenie Leo było bardzo
drogie i rodzice nie mieli pieniędzy, żeby je dalej finansować. Tata chciał
znaleźć klub piłkarski, który uwierzy w talent Leo i zapłaci za leczenie. Nagrał
film, na którym Leo podbija pomarańczę 93 razy, a piłkę tenisową 120 razy.
Film wysłał do słynnego klubu FC Barcelona. Trenerzy z Barcelony zachwycili się
i zaprosili Leo na test. Chłopak grał zjawiskowo. Klub FC Barcelona przyjął Leo
i pokrył koszty leczenia. Miał wtedy 13,5 roku i nie miał nawet 1,5 m wzrostu.
Tak zaczęła się kariera Leo.
Leo Messi jest dla mnie
bohaterem, ponieważ w trudnych chwilach nie poddawał się. Pokonał przeciwności
losu, ciężko pracował i robił to co kochał.
Jakub P., 3h
Ależ to była awantura!
Nadeszły ferie zimowe! Pojechałem z rodzicami do Zakopanego.
Mama na każdy dzień zaplanowała jakąś atrakcję. Jedną z nich była wycieczka na
Gubałówkę.
Gubałówka to
wzniesienie 1123 m n.p.m. Zaplanowaliśmy, że na Gubałówkę wiedziemy kolejką. Na
dół mieliśmy zejść szlakiem. Podróż kolejką była krótka, ale bardzo
emocjonująca. Jechałem taką kolejką po raz pierwszy. Na szczycie było dużo
budek z pamiątkami i z jedzeniem. Padał śnieg i nie było widać panoramy Tatr.
Zgodnie z planem mieliśmy schodzić szlakiem niebieskim. Znaleźliśmy niebieskie
oznakowanie i ruszyliśmy. Śnieg padał coraz mocniej. Zaczęliśmy schodzić ale w
pewnym momencie zgubiliśmy szlak niebieski. Znaleźliśmy szlak zielony i żółty,
których nie było na naszej mapie. Poszliśmy trochę dalej i znaleźliśmy
zamalowane oznakowanie niebieskie. Nie wiedzieliśmy którędy dalej iść. Nie było
innych turystów. Mama uważała, że trzeba iść szlakiem żółtym. Tata chciał iść w
dół na przełaj. Mama zdenerwowała się i powiedziała, że zimą w górach
koniecznie trzeba trzymać się szlaku. Nie wolno z niego zbaczać. Tata zgodził
się i poszliśmy dalej żółtym szlakiem. Robiło się coraz później, a my byliśmy
zmęczeni. Nie marudziłem żeby nie denerwować rodziców. Ale nogi bolały mnie
bardzo. Okazało się, że żółty szlak przecina nartostradę i dalej nie da
się już iść. Rodzice znowu nie mogli się zgodzić. Tata proponował zejść w dół
zaśnieżonymi polami. Mama chciała wrócić się i szukać szlaku. Była godz. 15:00
i dlatego wybraliśmy propozycję taty. Mama nie była zadowolona. Szliśmy po
kolana w śniegu. Na drodze napotkaliśmy powalone drzewa. Musiałem się czołgać.
Rodzice przeszli górą. Przed zmrokiem dotarliśmy do drogi. Bezpiecznie
doszliśmy do hotelu.
Nasza
podróż była bardzo ciekawa. Nigdy nie widziałem jak rodzice się tak pokłócili.
Mama do tej pory nie może zrozumieć dlaczego szlaki nie były zgodnie z
informacją na mapie.
Jakub P., 3h
Subskrybuj:
Posty (Atom)